Nie od dzisiaj wiadomo, że pozytywne myślenie przyciąga dobre zdarzenia. Nawet w pozornie beznadziejnej sytuacji, możemy dostrzec, choć przychodzi to z ogromną trudnością, dobre strony. Zwolennicy takiego podejścia twierdzą, że optymistyczne nastawienie do napotkanych przeciwności sprawia, iż wszelkie problemy dotykają nas w znacznie mniejszym stopniu. Słyszałam kiedyś, że każdy z nas może zdobyć taką umiejętność. W jaki sposób? Musimy skupiać się w życiu głównie na trzech elementach: pierwszy – zauważać przede wszystkim pozytywne zdarzenia; drugi – wszelkie sytuacje interpretować na naszą korzyść, czyli widzieć szklankę do połowy pełną; ostatni – pamiętać i wspominać jedynie te chwile, które wywołują na naszych twarzach uśmiech i wprawiają nas w dobry nastrój. Czy jednak takie wspominanie, powracanie do tego co już było może rzeczywiście wpłynąć na nas pozytywnie? Tak. Bardzo skutecznym sposobem, swego rodzaju kołem ratunkowym, jest tzw. tablica szczęścia, która w ciężkich chwilach przypomina ile nas spotkało w życiu dobrego. Co to może być? Zdjęcia ze wspaniałego urlopu, fotografie dzieci, miły list, zasuszony bukiet kwiatów, cytat, który poprawia nam humor, itd. Każdy z nas powinien mieć swoją tablicę szczęścia, która jest źródłem energii, dzięki niej nabieramy sił i kroczymy dalej. Utrudnieniem na tej niełatwej drodze jest jednak zastanawianie się nad tym, czego nie mamy, rozważanie co by było gdyby... – takie podejście sprawia, że czujemy się jeszcze gorzej. Pamiętaj, Spróbuj zapalić maleńką świeczkę zamiast przeklinać ciemność (Konfucjusz).
A co z
przyszłością? W mojej sytuacji choroba sprawia, że dokonuję planów jedynie na
tą najbliższą przyszłość – czas odmierzam w krótszych okresach, od jednego
badania do kolejnego – to każdy następny wynik warunkuje kolejne decyzje. Czy
taka sytuacja ma wyłącznie minusy? Niekoniecznie. Dostrzegam również jej plusy.
To prawda, nie mogę zaplanować czegoś, co chciałabym zrobić za rok, ale to jednocześnie
sprawia, że staram się wykorzystać każdą chwilę, która jest teraz, nie odkładam
niczego na później, próbuję nie myśleć o tym, co może wydarzyć się w przyszłości.
Z doświadczenia przecież wiemy, że nasze dalekosiężne plany bardzo często
i tak biorą w łeb, a wówczas jesteśmy rozczarowani, zawiedzeni
i zniechęceni. Niejednokrotnie przekonaliśmy się już o tym, że Najpiękniejszych chwil w życiu
nie zaplanujemy. One przyjdą same. (Phil Bosmans).