Nie ma zbyt wiele czasu, by być szczęśliwym. Dni przemijają szybko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpisujemy marzenia, a jakaś niewidzialna ręka nam je przekreśla. Nie mamy wtedy żadnego wyboru. Jeżeli nie jesteśmy szczęśliwi dziś, jak potrafimy być nimi jutro?

Wykorzystaj ten dzień dzisiejszy. Obiema rękoma obejmij go. Przyjmij ochoczo, co niesie ze sobą: światło, powietrze i życie, jego uśmiech, płacz i cały cud tego dnia. Wyjdź mu naprzeciw.

Phil Bosmans

wtorek, 16 października 2012

POZYTYWNIE



Nie od dzisiaj wiadomo, że pozytywne myślenie przyciąga dobre zdarzenia. Nawet w pozornie beznadziejnej sytuacji, możemy dostrzec, choć przychodzi to z ogromną trudnością, dobre strony. Zwolennicy takiego podejścia twierdzą, że optymistyczne nastawienie do napotkanych przeciwności sprawia, iż wszelkie problemy dotykają nas w znacznie mniejszym stopniu. Słyszałam kiedyś, że każdy z nas może zdobyć taką umiejętność. W jaki sposób? Musimy skupiać się w życiu głównie na trzech elementach: pierwszy – zauważać przede wszystkim pozytywne zdarzenia; drugi – wszelkie sytuacje interpretować na naszą korzyść, czyli widzieć szklankę do połowy pełną; ostatni – pamiętać i wspominać jedynie te chwile, które wywołują na naszych twarzach uśmiech i wprawiają nas w dobry nastrój. Czy jednak takie wspominanie, powracanie do tego co już było może rzeczywiście wpłynąć na nas pozytywnie? Tak. Bardzo skutecznym sposobem, swego rodzaju kołem ratunkowym, jest tzw. tablica szczęścia, która w ciężkich chwilach przypomina ile nas spotkało w życiu dobrego. Co to może być? Zdjęcia ze wspaniałego urlopu, fotografie dzieci, miły list, zasuszony bukiet kwiatów, cytat, który poprawia nam humor, itd. Każdy z nas powinien mieć swoją tablicę szczęścia, która jest źródłem energii, dzięki niej nabieramy sił i kroczymy dalej. Utrudnieniem na tej niełatwej drodze jest jednak zastanawianie się nad tym, czego nie mamy, rozważanie co by było gdyby... – takie podejście sprawia, że czujemy się jeszcze gorzej. Pamiętaj, Spróbuj zapalić maleńką świeczkę zamiast przeklinać ciemność (Konfucjusz).

A co z przyszłością? W mojej sytuacji choroba sprawia, że dokonuję planów jedynie na tą najbliższą przyszłość – czas odmierzam w krótszych okresach, od jednego badania do kolejnego – to każdy następny wynik warunkuje kolejne decyzje. Czy taka sytuacja ma wyłącznie minusy? Niekoniecznie. Dostrzegam również jej plusy. To prawda, nie mogę zaplanować czegoś, co chciałabym zrobić za rok, ale to jednocześnie sprawia, że staram się wykorzystać każdą chwilę, która jest teraz, nie odkładam niczego na później, próbuję nie myśleć o tym, co może wydarzyć się w przyszłości. Z doświadczenia przecież wiemy, że nasze dalekosiężne plany bardzo często i tak biorą w łeb, a wówczas jesteśmy rozczarowani, zawiedzeni i zniechęceni. Niejednokrotnie przekonaliśmy się już o tym, że Naj­piękniej­szych chwil w życiu nie zap­la­nujemy. One przyjdą same. (Phil Bosmans).